Symi - wyspa poławiaczy gąbek (3)
Słyszeliście o mieczu Archanioła Michała, na kształt którego układa się 7 sanktuariów od Irlandii do Izraela?
Oczywiście można dywagować czy to cudowny układ znaków czy zbieg okoliczności, czy to nadal będzie miecz, gdy uwzględni się krzywiznę Ziemi itd. Pewne jest jednak, że akurat te zaznaczone na mapie sanktuaria są poświęcone właśnie Michałowi Archaniołowi. A tym przedostatnim i zarazem ostatnim w Europie jest klasztor na wyspie SYMI (Simi).
Ta niewielka wyspa jest oddalona od Rodos o ok. 40 km i zdecydowanie bliżej jest z niej do wybrzeży Turcji (uwaga na turecki roaming podczas podróży).
Z portu Mandraki zabiera nas na nią wygodny prom i po 2 h schodzimy na ląd z wyjątkowym deficytem cienia.
Charakterystycznym widokiem są tu rzędy neoklasycystycznych, pastelowych, eleganckich i zarazem cukierkowatych kamienic.
Główny port wyspy - Gialos.
Urocze knajpki i tawerny dają cień w upalny dzień.
Chochlaki - charakterystyczna grecka mozaika ułożona z białych i czarnych kamieni. Niejednego korci, żeby wydłubać choć jeden i zabrać jako pamiątkę z wakacji:) Ale uwaga - może Was to słono kosztować, jeśli znajdzie go w bagażu straż graniczna.
Wreszcie docieramy do ciekawego miejsca - sklepiku z naturalnymi gąbkami.
Wyspa ma długą tradycję połowu gąbek, a pani, która prowadzi sklep okazuje się Polką i z pasją opowiada o swoim biznesie.
Dowiadujemy się m.in. że te jasne, żółte gąbki są najmniej wartościowe i wyjałowione. Jeśli chce się zainwestować w to cudo, najlepiej kupować te brunatne, gdyż są wyławiane na większych głębokościach i są wartościowsze.
Gąbka przed obróbką:
Brunatne godne polecenia gąbki:
W przyprawy też można się tu zaopatrzyć:
Jeśli komuś niestraszny upał to informuję, że przy porcie rozpoczyna się 500 stromych stopni czyli tzw. "Kali Strada", co oznacza "dobra droga". Prowadzi do Chioro, a stamtąd na druga stronę wyspy do klasztoru Panormitis. Jak się można domyśleć, "dobra" jest tu pojęciem względnym... ;)
Dosyć tych gąbek i schodków, czas coś zjeść!
Trafiamy do knajpki prowadzonej przez uroczego Mercurego, któremu przed zamówieniem zaglądamy do garnków i pijemy mały apperitif:)
Po pysznym obiedzie, kosztujemy owoców z winiarni Mercurego, potem kandyzowanych pomarańczy ze słoików Mercurego, raki z beczki Mercurego.... - jak to w Grecji :)
Czas ruszyć jednak na drugą stronę wyspy - do klasztoru Moni Panormitis. Wybieramy transport busikiem, górą wyspy tak, że jesteśmy tam przed tłumem, który wylewa się tam po nas z promu.
Oddalamy się od portu:
Po drodze robimy kilka postojów na podziwianie okolicy.
Zbliżamy się do klasztoru - położenie jest imponujące:
Ten monastyr pod wezwaniem Michała Archanioła, patrona żeglarzy to najważniejsze miejsce kultu w całym archipelagu Dodekanezu. Znajduje się tu cudowna ikona Św. Michała, przy której wierni zostawiają liczne wota.
Obowiązuje oczywiście odpowiedni strój, więc nie ma zmiłuj...
Oczywiście dziedziniec wyłożony chochlakami
Klasztor z pokładu promu, którym odpływamy w kierunku Rodos.
To była bardzo ciekawa i wyczerpująca wycieczka
Komentarze
Prześlij komentarz