A teraz to, co tygryski (albo kotki ;) ) lubią najbardziej - piękne, rajskie plaże!!!
Na pierwszy rzut
ELAFONISI - plaża z różowym piaskiem.
Opowieści
o powstaniu tego niezwykłego koloru są raczej... przerażające. W 1824
roku miała tu miejsce okrutna rzeź ludności chrześcijańskiej, głównie
kobiet (850) przez wojska egipskie. Różowy kolor miał powstać z
przelanej tutaj krwi...
Prawda jest taka że ten cudny kolor tworzą rozdrobnione różowe muszelki.
Ale po kolei:)
W
połowie drogi przejeżdżamy przez Kissamos - miejscowość-port, z którego
w kolejnych dniach chcemy wypłynąć na Balos. Oglądamy harmonogram
wypłynięć, cennik i ruszamy dalej.
Droga
prowadzi wzdłuż zachodniego wybrzeża Krety. Jest tu nawet jeden tunel, w
którym ruch regulowany jest sygnalizacją świetlną. Przed wjazdem
czyszczenie szyb oferuje ciemnoskóry imigrant i jest to jedna z zaledwie
trzech takich sytuacji, którą obserwujemy na wyspie. Poza tym nie widać
tu problemu wędrówki imigrantów z Afryki.
Po drodze warto zahaczyć o klasztor
Moni Hrisoskalitissas wybudowany na skale.
Hrissoskalitissa
oznacza "Złote schody" a sam klasztor poświecony jest wniebowzięciu
Matki Bożej. Do klasztoru prowadzą wykute w skale schody o 98 stopniach.
Zgodnie z legendą ostatni z nich wykonany był ze złota, jednak tylko
osoby głęboko wierzące mogły go zobaczyć.
Obecnie zamieszkuje tu jeden mnich i jedna zakonnica oraz... rodzina kotów.
 |
Data powstania klasztoru |
 |
Widok z murów klasztoru |
 |
Nasz śmigacz | |
A to już tablica informacyjna przed plażą Elafonisi - trzeci znak jest bardzo ciekawy... :/
 |
Wejście na plaże laguny |
 |
Chłodzimy się wodą do kolan i silnym wiatrem od lądu |
 |
Podziwiamy piękne, relaksacyjne widoczki |
|
 |
Piasek jest naprawdę różowy |
 |
Szczerbatek jest oczywiście z nami:) |
Komentarze
Prześlij komentarz