Lindos czyli Santorini na Rodos (5)
Drugim co do wielkości i zarazem naszym No.2 do odwiedzenia na Rodos było miasto Lindos nazywane drugim Santorini. Jest w tym może nieco przesady, ale biel małych domków rozsianych u podnóża akropolu kłuje w oczy wszystkich, którzy przybędą tu w słoneczne lato.
Zbliżamy się do charakterystycznego wzgórza...
Nie, nie idziemy tam na pieszo, ale robimy postój na przyjrzenie się Lindos z odległości:
Parkujemy pod akropolem, u dołu widoczne ruiny starożytnego teatru:
U stóp potężnej skały z akropolem znajduje się zatoka św. Pawła, gdzie Apostoł przybił w 43 roku
Zapuszczamy się w wąskie białe uliczki...
...które robią się coraz bardziej kolorowe i gwarne - oznacza to jedno - zbliżamy się do centralnego punktu:)
Niektóry asortyment jest nieco zadziwiający...
A inny całkiem znany:
Po drodze nawiedzamy kościół Wniebowzięcia NMP z okazałą dzwonnicą.
W środku piękne ikonostasy oraz wystawa szat liturgicznych.
Ale my wspinamy sie ciągle wyżej mimo palącego niemiłosiernie słońca (dzięki Helios;) )
Widoki na okolicę robią się coraz ciekawsze
Zbliżamy się do akropolu - w cieniu drzew Greczynki rozkładają ręcznie haftowane obrusy i serwety i kuszą przechodzących. Niektóre są naprawdę pięknie, ale to niestety nie mój klimat.
Miasto i okolice akropolu są zamknięte dla pojazdów, więc tym najbardziej zmęczonym (lub leniwym) pozostaje osioł:) Niektórzy mężowie ochoczo płacą 5 EUR nie tyle za praktyczny środek transportu, ale za szansę zobaczenia swojej ukochanej żony jadącej na kłapouchym:)))
Akropol jest... zapewne piękny, ale tłum turystów napierających w górę nas przerasta i odbijamy w bok, by znów zapuścić się w urocze uliczki. Na szczęście nie mamy parcia na zaliczanie zabytków, więc bez wyrzutów sumienia idziemy na lody cappucino frodo:)
Zbieramy siły, bo dzień się jeszcze nie skończył, a w planach niezwykła plaża Prasonisi:)
Nie, nie idziemy tam na pieszo, ale robimy postój na przyjrzenie się Lindos z odległości:
Parkujemy pod akropolem, u dołu widoczne ruiny starożytnego teatru:
U stóp potężnej skały z akropolem znajduje się zatoka św. Pawła, gdzie Apostoł przybił w 43 roku
Zapuszczamy się w wąskie białe uliczki...
...które robią się coraz bardziej kolorowe i gwarne - oznacza to jedno - zbliżamy się do centralnego punktu:)
Niektóry asortyment jest nieco zadziwiający...
A inny całkiem znany:
Po drodze nawiedzamy kościół Wniebowzięcia NMP z okazałą dzwonnicą.
W środku piękne ikonostasy oraz wystawa szat liturgicznych.
Ale my wspinamy sie ciągle wyżej mimo palącego niemiłosiernie słońca (dzięki Helios;) )
Widoki na okolicę robią się coraz ciekawsze
Zbliżamy się do akropolu - w cieniu drzew Greczynki rozkładają ręcznie haftowane obrusy i serwety i kuszą przechodzących. Niektóre są naprawdę pięknie, ale to niestety nie mój klimat.
Miasto i okolice akropolu są zamknięte dla pojazdów, więc tym najbardziej zmęczonym (lub leniwym) pozostaje osioł:) Niektórzy mężowie ochoczo płacą 5 EUR nie tyle za praktyczny środek transportu, ale za szansę zobaczenia swojej ukochanej żony jadącej na kłapouchym:)))
Akropol jest... zapewne piękny, ale tłum turystów napierających w górę nas przerasta i odbijamy w bok, by znów zapuścić się w urocze uliczki. Na szczęście nie mamy parcia na zaliczanie zabytków, więc bez wyrzutów sumienia idziemy na lody cappucino frodo:)
Zbieramy siły, bo dzień się jeszcze nie skończył, a w planach niezwykła plaża Prasonisi:)
Komentarze
Prześlij komentarz