Dzień 9. Wyjazd na południe.

Czas ruszać na południe. Albo raczej Południe. Albo jak powiedziałby każdy porządny Włoch z północy - do Afryki ;)

Mimo że w niedalekiej odległości mijamy klasztor na Monte Cassino, jest tak gorąco, że nie mamy ochoty wychodzić i zaliczać wzgórza.
Kusimy się jednak na lekkie zboczenie z drogi i obejrzenie (przynajmniej z zewnątrz) architektonicznego cudu i kolosa - Pałacu w Casercie.


Był to największy pałac i prawdopodobnie największy budynek wzniesiony w Europie w XVIII wieku. Pałac wraz z parkiem, akweduktem i zespołem San Leucio, został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Niestety obecnie kompleks jest w remoncie:( Obchodzimy go więc tylko zewnątrz od strony bramy wjazdowej. Nie docieramy do najciekawszej części czyli okazałego parku z fontannami, ścieżkami, który najlepiej ze względu na rozległy teren zwiedzać rowerem.






Później pijąc kawę w pobliskim miasteczku dowiadujemy się że miejsce to wciąż jest terenem działania Camorry...

Zmierzamy dalej na południe, a naszym celem jest wybrzeże Cilentio nieopodal głównego miasta Agropoli.
Późnym popołudniem docieramy do uroczego domu z widokiem na zatokę, który prowadzi Włoszka Aurora. Pomimo bariery językowej (korespondencję z Aurorą prowadziliśmy po angielsku, jednak na miejscu okazuje się że Aurora korzystała z translatora google i po angielsku nie mówi) dogadujemy się, rozpakowujemy i zaczynamy sielską część naszej podróży po Włoszech.

Nasza miejscówka:





Dobranoc!
My tu sobie jeszcze posiedzimy na tarasie z wszędobylskimi jaszczureczkami, sącząc regionalne winko, przegryzając ciepłymi od słońca oliwkami i mozzarelą di buffalo;)


Komentarze

Popularne posty