Dzień 7 - Rzym vol.1
Pomimo zarzekania się Pierwszego Kapitana, że nie będzie jeździł po Wiecznym Mieści własnym samochodem
i w związku z tym, że rezydujemy w podejrzanej dzielnicy
oraz
że spóźniliśmy się hotelowy transfer do stacji metra,
jedziemy naszą Gochą na spotkanie z szalonymi włoskimi kierowcami.
Przy okazji rozpoczynam mój włoski alfabet od:
A jak AUTA
Świadoma że przyjechałam do kraju, który ma kilka fabryk ekskluzywnych samochodów (Maserati, Ferrari...) oczekiwałam, że zobaczę owe cacka tu i ówdzie na włoskich drogach. Jakże się myliłam.
Punto, Fiesta, Ka, Modus, Panda czyli samochody klasy A i B to najpopularniejsze środki lokomocji Włochów. I wszystkie, wszyściutkie, co do jednego - po-o-bi-ja-ne. Nawet te wyjątkowo spotykane nowiutkie Passaty (widziałam 4 w ciągu całego pobytu) miały chrzcielną ryskę na lakierze.
Po kilku dniach na włoskich drogach wiedzieliśmy nawet dlaczego tak się dzieje. Ogólne wyluzowanie, brak przestrzeni i pociąg do jazdy na gokartach muszą być tego przyczyną;)
Ale do rzeczy. Pierwszy Kapitan przeprowadził bezpiecznie Gochę na parking pod Koloseum, na którym bez problemu znaleźliśmy kilka wolnych miejsc i który kosztował nas za cały dzień zaledwie 7 EUR.
Stacja pierwsza - Koloseum.
W internecie napisano już chyba wszystko na ten temat, więc powtarzać się nie będziemy.
I wspomniane wcześniej patrole wojska:
Temperatura osiąga powoli zapowiadane 36 st, zatem skreślamy z dzisiejszego planu przejście przez Via Sacra czyli drogę-patelnię na Forum Romanum. Zrobimy tak, żeby przyjrzeć się Forum ze wzgórza kapitolskiego.
Obecne zwiedzanie Rzymu to pewien kompromis pomiędzy nami i dziećmi. Dzieci wiedzą, że te dni będą obfitować w chodzenie, upał i zabytki, ale z drugiej strony my odpuszczamy muzea i robimy trasę niejako pod nich. I oczywiście wieczorem pływanie i zabawy w wodzie jako gratyfikacja za poniesione cierpienia. Fizyczne i psychiczne;)
Łuk Konstantyna:
Plac na Kapitolu (Piazza del Campidoglio).
Leżący na jednym ze wzgórz otaczających Rzym, a dokładniej w siodle pomiędzy dwoma wierzchołkami wzgórz. Ma kształt trapezu. Pałace rozstawione na przeciwległych jego brzegach kryją Muzea Kapitolińskie. Trzeci pałac jest siedzibą burmistrza Rzymu.
Marek Aureliusz stoi na środku placu.
Wzgórze kapitolińskie jest dobrym miejscem do delektowania się panoramą Forum Romanum.
To administracyjne centrum imperium skupiające najważniejsze ówczesne instytucje. Miejsce zgromadzeń i uroczystości.
Pierwsze oznaki zużycia bieżnika:
Będąc na Kapitolu nie można przegapić kościoła Matki Bożej od Niebiańskiego Ołtarza (Santa Maria in Aracoeli), do którego prowadzi... milion schodów;)
Powstał ponoć na gruzach świątyni Junony.
XII-wieczna mozaika na posadzce oraz granitowe kolumny pochodzą z ruin starożytnej budowli.
Sklepienie robi wrażenie.
Pomnik Wiktora Emanuela II - dla jednych zachwycający, dla drugich kiczowaty.
Dla innych - okazja do ochłody;)
Wybudowany dla uczczenia zjednoczenia Włoch .
Plac Wenecki - ruchliwy węzeł komunikacyjny.
Wtem! Stopa... ;)
Dalej przez Piazza Santa Maria sopra Minerva idziemy w kierunku Panteonu.
Na środku placu spotkać można najsłynniejszego słonia w Rzymie;) Twórcą tej oryginalnej podstawy jednego z wielu egipskich obelisków w Wiecznym Mieści jest Bernini.
Przy placu stoi jedyny w Rzymie gotycki kościół, od którego nazwę wziął plac. Pod jego ołtarzem pochowana jest Katarzyna Sieneńska.
Mijamy jednak gotyk i kierujemy się wprost do najlepiej zachowanej starorzymskiej świątyni - PANTEONU.
Znajdująca się na wysokości ponad 43 metrów kopuła została wykonana z płynnego betonu zmieszanego z kamieniami i jest największą tego typu na świecie. Jej wysokość odpowiada jej średnicy.
Grubość powłoki u podstawy wynosi 6 m i stopniowo zmniejsza się wraz z wysokością. Na samej górze znajduje się otwór - OKULUS - o średnicy 9 m; jest to jedyne "okno" w świątyni. Oprócz światła wpada tędy również powietrze i opady:) Spokojnie - w posadzce są odpływy.
W świątyni spoczywają: Rafael Santi oraz Wiktor Emanuel II.
Potężne granitowe kolumny (jest ich 16) strzegą wstępu do Panteonu niczym warta honorowa.
Przez kolejne place z kolejnymi obeliskami wędrujemy do świeżo wyremontowanej pewnej fontanny...
FONTANNA DI TREVI we własnej osobie:)
Z zachwycającą turkusową wodą wypływającą z Aqua Virgo (Dziewiczego Akweduktu).
Jak widać nie wszyscy są zachwyceni...
Ale inni, przybyli tłumnie, są pod wielkim wrażeniem.
Jeszcze tylko wrzucimy pieniążki...
I możemy iść dalej:
Kościół Trinita dei Monti i oczywiście wielki żal, że tym razem Schody Hiszpańskie są w remoncie...
Mamy wrażenie, że ze schodów wszyscy przenieśli się pod fontannę łódkę:)
Ten uroczy zabytek jest dziełem Berniniego ojca i upamiętnia wyrzuconą w tym miejscu po powodzi prawdziwą łódkę.
Po drugiej stronie Placu Hiszpańskiego stoi kolumna z Matką Boską, pod którą papież 8 grudnia składa kwiaty, dla upamiętnienia przyjęcia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu.
Powoli czujemy zmęczenie tym intensywnym i upalnym dniem i spokojnie kierujemy się w stronę Koloseum..
Pod Bazyliką Santa Maria Maggiore - Matki Boskiej Śnieżnej.
W popołudniowym słońcu Koloseum wygląda inaczej niż w porannym
męczenie zmęczeniem, ale lody trzeba jeszcze zaliczyć. Niektórzy nawet patriotyczne!
Piękny i intensywny dzień za nami. Kierujemy się na nockę do hotelu.
i w związku z tym, że rezydujemy w podejrzanej dzielnicy
oraz
że spóźniliśmy się hotelowy transfer do stacji metra,
jedziemy naszą Gochą na spotkanie z szalonymi włoskimi kierowcami.
Przy okazji rozpoczynam mój włoski alfabet od:
A jak AUTA
Świadoma że przyjechałam do kraju, który ma kilka fabryk ekskluzywnych samochodów (Maserati, Ferrari...) oczekiwałam, że zobaczę owe cacka tu i ówdzie na włoskich drogach. Jakże się myliłam.
Punto, Fiesta, Ka, Modus, Panda czyli samochody klasy A i B to najpopularniejsze środki lokomocji Włochów. I wszystkie, wszyściutkie, co do jednego - po-o-bi-ja-ne. Nawet te wyjątkowo spotykane nowiutkie Passaty (widziałam 4 w ciągu całego pobytu) miały chrzcielną ryskę na lakierze.
Po kilku dniach na włoskich drogach wiedzieliśmy nawet dlaczego tak się dzieje. Ogólne wyluzowanie, brak przestrzeni i pociąg do jazdy na gokartach muszą być tego przyczyną;)
Ale do rzeczy. Pierwszy Kapitan przeprowadził bezpiecznie Gochę na parking pod Koloseum, na którym bez problemu znaleźliśmy kilka wolnych miejsc i który kosztował nas za cały dzień zaledwie 7 EUR.
Stacja pierwsza - Koloseum.
W internecie napisano już chyba wszystko na ten temat, więc powtarzać się nie będziemy.
I wspomniane wcześniej patrole wojska:
Temperatura osiąga powoli zapowiadane 36 st, zatem skreślamy z dzisiejszego planu przejście przez Via Sacra czyli drogę-patelnię na Forum Romanum. Zrobimy tak, żeby przyjrzeć się Forum ze wzgórza kapitolskiego.
Obecne zwiedzanie Rzymu to pewien kompromis pomiędzy nami i dziećmi. Dzieci wiedzą, że te dni będą obfitować w chodzenie, upał i zabytki, ale z drugiej strony my odpuszczamy muzea i robimy trasę niejako pod nich. I oczywiście wieczorem pływanie i zabawy w wodzie jako gratyfikacja za poniesione cierpienia. Fizyczne i psychiczne;)
Łuk Konstantyna:
Plac na Kapitolu (Piazza del Campidoglio).
Leżący na jednym ze wzgórz otaczających Rzym, a dokładniej w siodle pomiędzy dwoma wierzchołkami wzgórz. Ma kształt trapezu. Pałace rozstawione na przeciwległych jego brzegach kryją Muzea Kapitolińskie. Trzeci pałac jest siedzibą burmistrza Rzymu.
Marek Aureliusz stoi na środku placu.
Wzgórze kapitolińskie jest dobrym miejscem do delektowania się panoramą Forum Romanum.
To administracyjne centrum imperium skupiające najważniejsze ówczesne instytucje. Miejsce zgromadzeń i uroczystości.
Pierwsze oznaki zużycia bieżnika:
Będąc na Kapitolu nie można przegapić kościoła Matki Bożej od Niebiańskiego Ołtarza (Santa Maria in Aracoeli), do którego prowadzi... milion schodów;)
Powstał ponoć na gruzach świątyni Junony.
XII-wieczna mozaika na posadzce oraz granitowe kolumny pochodzą z ruin starożytnej budowli.
Sklepienie robi wrażenie.
Pomnik Wiktora Emanuela II - dla jednych zachwycający, dla drugich kiczowaty.
Dla innych - okazja do ochłody;)
Wybudowany dla uczczenia zjednoczenia Włoch .
Plac Wenecki - ruchliwy węzeł komunikacyjny.
Wtem! Stopa... ;)
Dalej przez Piazza Santa Maria sopra Minerva idziemy w kierunku Panteonu.
Na środku placu spotkać można najsłynniejszego słonia w Rzymie;) Twórcą tej oryginalnej podstawy jednego z wielu egipskich obelisków w Wiecznym Mieści jest Bernini.
Przy placu stoi jedyny w Rzymie gotycki kościół, od którego nazwę wziął plac. Pod jego ołtarzem pochowana jest Katarzyna Sieneńska.
Mijamy jednak gotyk i kierujemy się wprost do najlepiej zachowanej starorzymskiej świątyni - PANTEONU.
Znajdująca się na wysokości ponad 43 metrów kopuła została wykonana z płynnego betonu zmieszanego z kamieniami i jest największą tego typu na świecie. Jej wysokość odpowiada jej średnicy.
Grubość powłoki u podstawy wynosi 6 m i stopniowo zmniejsza się wraz z wysokością. Na samej górze znajduje się otwór - OKULUS - o średnicy 9 m; jest to jedyne "okno" w świątyni. Oprócz światła wpada tędy również powietrze i opady:) Spokojnie - w posadzce są odpływy.
W świątyni spoczywają: Rafael Santi oraz Wiktor Emanuel II.
Potężne granitowe kolumny (jest ich 16) strzegą wstępu do Panteonu niczym warta honorowa.
Przez kolejne place z kolejnymi obeliskami wędrujemy do świeżo wyremontowanej pewnej fontanny...
FONTANNA DI TREVI we własnej osobie:)
Z zachwycającą turkusową wodą wypływającą z Aqua Virgo (Dziewiczego Akweduktu).
Jak widać nie wszyscy są zachwyceni...
Ale inni, przybyli tłumnie, są pod wielkim wrażeniem.
Jeszcze tylko wrzucimy pieniążki...
I możemy iść dalej:
Kościół Trinita dei Monti i oczywiście wielki żal, że tym razem Schody Hiszpańskie są w remoncie...
Mamy wrażenie, że ze schodów wszyscy przenieśli się pod fontannę łódkę:)
Ten uroczy zabytek jest dziełem Berniniego ojca i upamiętnia wyrzuconą w tym miejscu po powodzi prawdziwą łódkę.
Po drugiej stronie Placu Hiszpańskiego stoi kolumna z Matką Boską, pod którą papież 8 grudnia składa kwiaty, dla upamiętnienia przyjęcia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu.
Powoli czujemy zmęczenie tym intensywnym i upalnym dniem i spokojnie kierujemy się w stronę Koloseum..
Pod Bazyliką Santa Maria Maggiore - Matki Boskiej Śnieżnej.
W popołudniowym słońcu Koloseum wygląda inaczej niż w porannym
męczenie zmęczeniem, ale lody trzeba jeszcze zaliczyć. Niektórzy nawet patriotyczne!
Piękny i intensywny dzień za nami. Kierujemy się na nockę do hotelu.
Komentarze
Prześlij komentarz